czwartek, 24 marca 2011

Na dobry początek - zupa ostro-kwaśna

Zmodyfikowana wersja chińskiej zupy ostro-kwaśnej (酸辣汤 - suanla tang) to ostatnio moje ulubione danie. W Chinach za nią nie szalałam, bo wtedy miałam pod ręką restauracje koreańskie, gdzie można było zjeść zupę z tofu - najlepsze, co istnieje na świecie. W Polsce niestety ciężko taką znaleźć, a samemu też nie można zrobić ze względu na brak odpowiedniej żeliwnej miseczki, która by można wstawić do piekarnika i brak świeżego tofu - to w foliowym opakowaniu nadaję się tylko do pokrojenia w kostki, a do zupę z tofu potrzebne jest tofu, które by się rozpuściło lekko i zamieniło w biała masę na dnie miski - pyszne. Dlatego też jem zupę ostro-kwaśną, do której dodałam kilka składników.
Zupa ostro-kwaśna może być przyrządzana różnie, składniki, oprócz bazy są właściwie dowolne, można dodać owoce morza, tofu, mięso, roztrzepane jajko, makaron ryżowy, sojowy, pszenny...co kto lubi.
Ja najbardziej lubię wersję z tofu albo kurczakiem, makaronem pszennym "gniazdka" lub "wstążki" i roztrzepanym jajkiem i taką najbardziej polecam.

Składniki:
bulion - może być z kostki, ale lepszy jest z kurczaka albo najlepiej z kaczki
warzywa - marchewka, grzyby (muer/shiitake/pieczarki), kapusta włoska/bokchoi, cebula, kiełki fasoli mung/bambus w puszce, szczypiorek/świeża kolendra
jajka - 1 na osobę
tofu - zwykłe albo wędzone, wystarczy 1 kostka niezależnie od ilości zupy
makaron gniazdka
przyprawy - sos sojowy, ocet z białego wina/jabłkowy, cukier, chilli sproszkowane/płatki chilli/proszek do harissy, imbir, kardamon, gałka muszkatołowa, przecier pomidorowy, olej sezamowy(ewentualnie),
mąka kukurydziana - 1 łyżeczka

Czas przygotowania - z gotowym bulionem około 30 minut przy w miarę sprawnym krojeniu.

Bulion w garnku trzeba podgrzać i dodać do niego pokrojone warzywa - grzyby kroimy w plasterki, kapustę w większe kawałki, a jeśli to bokchoi., to wystarczy oderwać od siebie listki i wrzucić w całości, cebula w średniej wielkości kostkę, kiełków i bambusa nie kroimy, odlewamy tylko zalewę. Szczypiorek i kolendrę na razie zostawiamy, można je pokroić w większe kawałki.
Pokrojone w kostkę tofu też dorzucamy i czekamy aż się zagotuje i aż warzywa nie będą całkiem surowe - ale żeby się nie rozgotowały, mają być lekko twarde, tylko bokchoi powinna być lekko miękka !
Dolewamy mniej więcej 3 łyżki sosu sojowego - w zależności od ilości zupy, trzeba próbować. Do tego trochę mniej octu, pół łyżeczki cukru, taka ilość przecieru pomidorowego, żeby wszystko miało ładny kolor - ale nie aż tak czerwony jak zupa pomidorowa. Następnie pół łyżeczki imbiru, trochę mniej kardamonu i gałki. Można wlać łyżeczkę oleju sezamowego, ewentualnie zwykłego albo z pestek winogron. Na sam koniec dodajemy chilli - tyle żeby pasowało, też trzeba próbować. I łyżeczkę mąki kukurydzianej. Teraz czekamy aż wszystko się trochę razem podgrzeje na malutkim ogniu, ja używam żeliwnego woka, którego bardzo trudno rozgrzać do temperatury gotowania, więc moje zupy właściwie się gotują, tylko grzeją, ale muszę powiedzieć, że są wtedy nawet lepsze.
Jeśli chcemy zjeść całą zupę od razu, to warto zwiększyć gaz i roztrzepane lekko jajka wbić do zupy i pomieszać - ja mieszam lekko, bo lubię większe kawałki. Jeśli będziemy jeść partiami - polecam w ostatniej fazie gotowania makaronu wlać jajko i rozmieszać i odcedzić na sitku jak się zetnie. Na koniec warto posypać całość szczypiorkiem albo kolendrą - szczypiorek to tylko ozdoba, ale ładnie wygląda, natomiast kolendra ma bardzo intensywny smak i zapach, nie każdy go lubi, warto więc wcześniej spróbować, czy takie połączenie akurat tobie pasuje.
A tu przykład:
慢慢吃!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz